czwartek, 24 października 2013

Piękna jesień !

Nic to, że przeziębienia i infekcje nam nie odpuszczają. W przerwach pomiędzy nimi udało nam się nawet poszukiwanie Pani Jesieni :). Szkoda byłoby odpuścić taką piękną pogodę :D




środa, 16 października 2013

Nie śpimy :/

Po krótkiej nieobecności …. wirusy, przeziębienia i tym podobne paskudztwa spędzające sen z powiek  ( o lie oczywiście Sarenka moja śpi z czym ostatnio u nas ciężko) … jesteśmy.

Jak już wspomniałam Sara jak każdej jesieni mało sypia. Powód nieznany, ale moja pociecha każdej nocy zarywa około 3 godzinki. Jak obudzi się około północy istnieje szansa, że jeszcze  zaśnie. Jednak, jak wstanie koło trzeciej/ czwartej to już niestety nie. Po czym o 18 zasypia w ubraniach :/. Co robi w nocy??? Myślę, że wszyscy sąsiedzi to wiedzą. Ostatnio o 3 rano obudził nas  pisk. Sara lerzy, kopie nogami, piszczy i się śmieje - z czego?  wie tylko ona bo nam do śmiechu daleko. Mama usilnie ignruje Sarę udając, że śpi. Zabawa w nocy nie jest dobrym rozwiązaniem bo mogłoby się to "zakorzenić" nie daj Boże i Sara mogłaby wstawać po to aby na przykład świetnie się bawić. Tak że światło wyłączone, Sara ma być w łużku (co jest mało wykonalne)! Jest noc! Po wykluczeniu aspektów zdrowotnych ( coś boil, katarek, wysypka itd.), psychologicznych (jest mama - jest fajnie), inych (za gorąco, za zimno) dalej nic… Sara nie śpi. Robiliśmy 100 badań kontrolnych i nic (martwimy się o wzrost ciśnienia wewnątrzczaszkowego co mogłoby się objawiać bólem głowy np.) W zeszłym roku zdesperowana wprowadziłam Sarze Rispolept - syropek o działaniu "normującym" po którym zaburzenia sun powinny zniknąć, nie zniknęły ale się zdecydowanie osłabiły. To już tylko około 3 godzinny przerywnik, w zeszłym roku od sierpnia do stycznia Sara spała tyko 3 godziny każdej jednej nocy. Poza tym, że rodzice chodzą "do tyłu" dla Sary to też nie jest korzystne. Nie ma się kidey regenerować, jest roztrzęsiona i nadaktywna. I tak koło się zamyka. Po kilku zarwanych nocach uda się przespać jedną w całości i od nowa…
Można powiedzieć, że da się przyzwyczaić, trzeba się przyzwyczaić bo innego wyjścia po prostu nie ma. Dzisiaj na przykład Sara wstała około 1-szej w nocy, biegała do około 5-tej, zasnęła, po czym wstała o 6.30. Mało przytomna, ziewająca i potykająca się poszła na zajęcia do Ośrodka. Nie możemy zajęć odpuścić na rzecz spania w dzień bo to do niczego nie prowadzi. Prześpi się w dzień, a w nocy będzie znowu biegała. Pewnie i tak będzie. Po kilku tygodniach takiego stanu rzeczy zaczynam odczuwać strach przed zaśnięciem. To frustrujące, mi także brakuje snu. Nie jestem w stanie opisać co mi się dzieje jak przez sen słyszę Sarę wychodzącą z pokoju i muszę wstać bo nie mogę na chwilkę nawet spuścić jej z oka. Sara w nocy jest gotowa przemeblować cały pokój. Ciężko jest nawet utrzymać ją w jednym pokoju, żeby tata przespał się trochę przed pracą i żeby nie budziła Natalki.

W okresie jesienno - zimowym nie wyobrażam sobie pracy "na etacie". Nie ma takiej opcji po prostu. Zawsze łudzę się, że może jej sen się unormuje i kiedyś będę mogła prowadzić trochę inny tryb życia. Póki co jednak muszę sobie odpuścić. Organizuję sobię pracę sama. To jest chyba jedyne co mogę zrobić w takiej sytuacji. A że ciężko jest mi nic nie robić właśnie wymyśliłam sobie pracę (nie tylko sobie co prawda) ale jestem pełna energii do działania i nadziei, że nie muszę tak tkwić i mogę mieć z życia coś więcej.