niedziela, 22 lutego 2015

Turnus rehabilitacyjny.

Właśnie wróciłyśmy z turnusu w Michałkowie - będzie to już chyba nasze stałe miejsce wyjazdów na ćwiczenia gdzie czujemy się niemal jak w domu :). Poziom terapii jest wysoki i wiem, że terapeuci bardzo starannie podchodzą do zajęć. Znamy terapeutów, oni znają nas. Do Bystrej, gdzie znajduje się Ośrodek mamy raptem 50 km.

Czasami zdarza się gdy mówię komuś, że właśnie wróciłyśmy z turnusu rehabilitacyjnego słyszę - "pewnie wypoczęłyśmy". Nie dziwię się, bo przywykliśmy do tego że osoby starsze jeżdżą na turnusy rehabilitacyjne, które opierają się na wypoczynku i kilku zabiegach rehabilitacyjnych jak naświetlanie czy masaże wodne. Nasz turnus zdecydowanie się różni, dlatego postanowiłam opisać nieco dokładniej nasze turnusowe zajęcia.

Zacznę od tego, że dla Sary tak intensywny turnus rehabilitacyjny jest naprawdę dużym wysiłkiem. Wszystkie zajęcia są wycelowane w jej największe deficyty a mają na celu dostarczenie bodźców które mają pomóc rozwijać się jej umiejętnościom. Tak już to wszystko działa, że gdy nie nauczymy się czegoś co leży u podstaw w pełni nic dalej nie zrobimy.

Tak więc zaczęłyśmy w poniedziałek od 9 rano od dogoterapii, później był masaż terapeutyczny ( wybrałyśmy górną części ciała: ręce i dłonie). Potem terapia widzenia oraz integracja sensoryczna a na zakończenie 2,5 h rehabilitacji ruchowej między innymi w kombinezonach.
Każdy dzień wyglądał podobnie, jedynie terapie się zmieniały ( poza stałymi 2,5 h ćwiczeń ruchowych). Była jeszcze terapia ręki i terapia neurologopedyczna.
W sumie przez 5 dni Sara miała po 5,5 h zajęć dziennie co daje 27 godzin terapii. Sama nie wiem czy dałabym radę, chyba tylko dziecko ma tyle energii żeby sprostać takim wyzwaniom.
Ma to być dla niej napędem do rozwoju, którego efekty podtrzymujemy terapiami w domu i ośrodku do którego chodzi na co dzień.

Nad czym pracowała Sara na rehabilitacji ruchowej ?
- zapobieganie przykurczom i deformacją ( utrzymanie pełnego zakresu ruchomości w stawach),
- praca nad wyrównaniem postury,
- dostarczenie stymulacji proprioceptywnej,
- torowanie automatycznych reakcji nastawczych i równoważnych,
- budowanie centralnej stabilizacji
Rozgrzewka :)


Najpierw kombinezon Theratogs


Potem Dunag2 i kibicująca siostrze Natalka :)


Chodzenie w takim cudzie do tyłu nie jest łatwe.


A na koniec w "pająku" prostujemy nóżki - Sara nie była zachwycona.



Na dogoterapii :
- dostarczanie pozytywnych wrażeń i emocji,
- stymulowanie do spontanicznej aktywności,
- wspieranie motoryki małej,
- ułatwianie nawiązywania kontaktów społecznych,

To zajęcia które sprawiły Sarze bardzo dużo przyjemności :)



Na terapii ręki:
- dostarczenie doznań czucia głębokiego,
- dostarczenie dużej gamy doznań dotykowych,
- rozwijanie zmysłów,
- praca w linii środkowej ciała oraz jej przekraczanie,
- wspomaganie koordynacji obu rąk,
- doświadczanie świata poprzez pracę na różnych fakturach i substancjach


Tak się zaczęło 



A to mama zastała na końcu zajęć w gabinecie 



Udało się mamie upolować jeszcze kilka fotografii z masażu i terapii widzenia, gdzie Sara ćwiczyła funkcje wzrokowe, koordynację wzrokowo ruchową oraz brała udział w zabawach tematycznych. Zajęcia kładły duży nacisk na komunikację naprzemienną.

Na wejściu do gabinetu Sara narobiła niezłego bałaganu :)



Na masażu rąk był prawdziwy bunt i ciocia przez cały czas musiała śpiewać piosenki :) 


Integracja Sensoryczna, na której mamie nie udało się zrobić żadnego zdjęcia skupiała się na:
- regulacji poziomu pobudzenia dziecka : stymulacja układu przedsionkowego, proprioceptywnego podczas ćwiczeń na huśtawce, trampolinie i piłce terapeutycznej,
- dostarczanie bodźców wrażeń czuciowych, różnicowanie dotykowe podczas ćwiczeń z wykorzystaniem przedmiotów o różnych fakturach i kształtach,
- pobudzanie do celowych aktywności, poprzez inicjowanie działań w sferze poznawczej i motorycznej,
- rozwijanie systemu słuchowego,
- stymulacja systemu węchowego olejkami zapachowymi.

Została nam jeszcze terapia neurologopedyczna gdzie Sara pracowała nad kontrolą wzroku, wspólnym polem uwagi, motoryką małą oraz rozwijała słownictwo bierne. Celem tego wszystkiego są podstawy komunikacji do których wracamy - mamy deficyty na początku i nie możemy ruszyć z mową dopóki nie nadrobimy zaległości.

Cóż, dobrnęłam do końca naszych turnusowych zajęć, została nam wisienka na torcie - spotkanie ze znajomymi i przyjaciółmi - mamą Moniką i Wikusią, których poznałyśmy przy okazji poprzednich turnusów.

Nati z Wikusią 


I moje dziewczyny o poranku :)


Pozdrawiamy serdecznie terapeutów z Michałkowa oraz przyjaciół i znajomych wśród rodziców i ich pociechy oczywiście !

niedziela, 8 lutego 2015

Nie taka zima zła :)

Sara poznaje świat. A ja patrzę na nią z dumą, jak odkrywa go coraz staranniej. Śnieg - co to za zjawisko? Widziała go już tyle razy a za każdym razem jakby odkrywa go na nowo. W tym roku zaintrygował ją wybitnie. Najpierw delikatnie dotykała jednym paluszkiem - co to jest? a potem cóż.... musiała usiąść i zbadać dokładniej to zjawisko. Tu odbyła się mała walka z mamą o zdjęcie rękawiczek: dziecko chce badać - mama nie chce aby dziecko odmroziło sobie palce. Ale cóż, dałam za wygraną, niech bada. Była też degustacja. Niestety po rękawiczkach poleciała czapka i szalik i za żadne skarby nie dało się nałożyć z powrotem - byliśmy zmuszeni ewakuować szczękającą zębami Sarę do domu. Trudno, bywa i tak ale najważniejsze że udała się przejażdżka sankami, kilka wywrotek w śniegu no i co nieco samowolki z wiadomym skutkiem :)



Moje ulubione "Hrabina na sankach" :)











I na koniec z Nati :D

Czy to już Wielkanoc?

Jakoś tak dziwnie się czuję, zima za oknem a ja ..... robię jajka Wielkanocne.  Może dzięki temu przyciągnę trochę szybciej do nas wiosenną aurę ;)

Ale to nie nadgorliwość z mojej strony  - jajeczka będą wystawione na zorganizowaną aukcję charytatywną dla Sary, dlatego zabrałam się do tego tak wcześnie :). Po raz pierwszy robię takie cuda a jak mi wyszły zostawiam Wam do oceny.









Jeszcze nie jestem przekonana czy konkretnie te "pisanki" zostaną przekazane na aukcję, co najmniej kilka jest w trakcie przygotowania :)
Środki uzyskane z aukcji będziemy chcieli przeznaczyć na zakup butów ortopedycznych Piedro oraz terapię w domu ( jeśli wystarczająca suma się uzbiera). 


1% ciąg dalszy.

Ciąg dalszy.

Ulotki zaprojektowane przez tatusia poszły do druku :).  Wydrukowaliśmy ich .... bardzo dużo.
Po raz kolejny post z Wielką ilością podziękowań: rodzinie, przyjaciołom oraz znajomym, którzy z taką chęcią pomagają nam z ulotkami <3 oraz Fundacji Bliżej Szczęścia, która już po raz kolejny wspiera nas w działaniu na rzecz zbierania środków na rehabilitację Sarenki - tym razem w postaci pomocy przy rozprowadzaniu ulotek z apelem.

A tak wyglądały kartoniki po odbiorze z drukarni:
(Jak widać Maurycy z Larką też swój udział w rozpakowywaniu mieli )