czwartek, 4 czerwca 2015

Artystki

Bardzo lubię swoją kuchenną ścianę, uwielbiam. Ciągle się zmienia, jest centrum wymiany informacji, notatnikiem, ozdobą, miejscem gdzie wiszą lub powstają obrazki. Nie zawsze taka była, początkowo wisiała na niej pokaźnych rozmiarów płyta korkowa na której lądowało wszystko na ogół wykraczając poza jej obszar. Też ją lubiłam muszę przyznać :), obok na ścianie znajdował się rysunek wykonany przez tatę. Ale szybko się znudził. Powstał plan - malujemy całą ścianę farbą kredową, pod spód kładziemy warstwę magnetycznej by było można przyczepiać rysunki.
Nawet nie sądziłam że będzie taka fajowa.
Zalet jej nie sposób zliczyć ale ma też jedną jedyną w swoim rodzaju - terapeutyczną. 
Otóż okazało się że Sara uwielbia rysować kredą. Nie lubi kredek, nie lubi rysować, przy pierwszej okazji wyrzuca kredkę i nie chce jej wziąć za nic w świecie do ręki. Próbowałam wszystkiego. Różnych kredek, nawet takich grubych o owalnym kształcie, nakładek wszelkiego rodzaju, kredek wykręcanych o mocnych barwach itd. Próbowałyśmy rysować na papierze o różnych kolorach i strukturach - nic z tego. Nie wiem na czym polega jej problem z rysowaniem ale nie mogę jej do niego ani zachęcić ani zmusić. To odpuściłam, nic na siłę. Może przyjdzie czas, że sama będzie chciała. 
I tak przy okazji długotrwałego pobytu w domciu z powodu wyjątkowo uporczywego kataru postanowiłyśmy upiększyć z nudów naszą kuchenną ścianę. I własnym oczom nie wierze. Sara rysuje ! Na początku mocno obserwowała jak Nati to robi, a potem sama wszystkimi możliwymi sposobami zostawiała ślady na ścianie - próbowała też na podłodze ale to nie było to. Za zadanie miała pokolorować serduszko. Była zachwycona. Ja tym bardziej, wreszcie coś rysujemy ! A że moje dziecko preferuje ściany - cóż ma indywidualne podejście do sprawy ;)

Przy okazji pokazała mi jak pięknie uczy się naśladować innych, jak ładnie skupia wzrok i że ma całkiem niezłą koordynację oko ręka. To był bardzo dobry dzień :D