sobota, 17 sierpnia 2013

Wróciliśmy z turnusu rehablitacyjnego w "Michałkowie" - Bystra koło Bielska.


Było super :-D

To był nasz pierwszy turnus w tym ośrodku, pierwszy raz sama na turnusie z moimi dziewczynami.
Dałyśmy radę :). Dni były bardzo intensywne, działo się bardzo dużo ale wykorzystałyśmy te dwa tygodnie najlepiej jak tylko się dało. Sara miała pełen zestaw najpotrzebniejszej dla niej rehabilitacji :) 2,5 godziny każdego dnia rehabilitacji ruchowej - w kombinezonie Dunag 02.
 Dodatkowo: neurologopedę, terapię widzenia, terapię ręki, dogoterapię oraz zajęcia z pedagogiem - zajęcia te miała na przemiennie, dostosowane tak aby nie było ich w ciągu dnia więcej niż 5,5 godziny razem wziętych - inaczej Sara nie byłaby w stanie przetworzyć tak dużej ilości bodźców i wszystko straciłoby sens. A tak szczęśliwa uczestniczyła w zajęciach - bardzo je lubi. Zajęcia oczywiście w ciągu dnia rozmieszczone tak aby dało się nacieszyć spacerami ;) Miała dwa ciężkie dni - spowodowane nocną zmianą ;) - Sara od czasu do czasu po prostu nie śpi i po 3 godzinach snu cały dzień zajęć miał prawo ją zmęczyć. Poza tym - bez ekscesów :D
Zrobiliśmy też kolejne podejście do kinesiotaping-u, niestety po 2 dniach od powrotu znowu pojawiła się reakcja alergiczna :( i Sara cała w małe, swędzące krosteczki. Początkowo było dobrze i pomyślałam, że to kwestia innego producenta plastrów gdyż kilka lat temu były bardzo pomocne w "prostowaniu" opadającej ku jednej stronie główce - wtedy alergii nie było. Przy kolejnych próbach zaczęła się pojawiać wysypka - chyba jednak to reakcja nabyta.

Moje wrażenia po turnusie - pierwszy raz jestem w stanie zauważyć zmiany po takim "szoku terapeutycznym"- Sara zdecydowanie więcej mówi, co prawda w dalszym ciągu używa wyrażeń zasłyszanych i wstawia je w odpowiednią sytuację, ale da się w ten sposób komunikować werbalnie. Usłyszałam dzisiaj :"Masz czkawkę" jak przybiegła do kuchni czkająca Sara ;). Mowy jest zdecydowanie więcej i pracujemy dalej żeby się rozwijała. Może kiedyś uda się jej zmienić formę osobową i powie "Mam czkawkę". Póki co ważne, że jest - korygować będziemy na bieżąco. Na te postępy pracowała nie tylko z logopedą ale każda terapia poprawia całokształt a przecież jedno zaburzenie ciągnie za sobą kolejne. Tajemnica tkwi w tym aby jak najwięcej deficytów uzupełniać - wtedy możliwy jest postęp. 

Natalka na swoim "urlopie" większość czasu okupowała plac zabaw nieopodal ośrodka, cieszyła się spacerami i tworzyła seryjnie rysunki którymi obdarowała chyba większość rodziców będących na turnusie z pociechami. Nawiązała kilka przyjaźni z dziećmi i była bardzo pomocna - szczególnie na stołówce ;) - przejęta swoją rolą pomagała mamie. 

Cudnie było poznać rodziców/dziadków/kuzynów będących z dziećmi na turnusach oraz rodziców dojeżdżających na zajęcia w trybie ambulatoryjnym.
Wszyscy mamy podobne problemy, wątpliwości i przeżycia - dobrze, że można się dzielić nimi wiedząc, że druga strona zna je tak samo dobrze . Część terapeutyczna dla rodziców ;-D
Mam nadzieję że nie raz się jeszcze spotkamy :)



Ze spacerku :)



fotografia dziewczynek zrobiona zaraz po powrocie - będąc na turnusie jeszcze nie wiedziałam, że powstanie ten blog ;) i nie chciałam Sarze przeszkadzać w zajęciach robiąc zdjęcia, następnym razem troszkę poprzeszkadzam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz